Tercjowersy o przemijaniu

Jeszcze czuję ich oddech na policzku:
jakżesz może tak być, że te dni bliskie
zniknęły, na zawsze, i całkiem przeminęły już?

Jest to rzecz, jakiej nikt do końca nie obmyśla,
i zbyt ponura, by narzekać być w stanie:
że wszystko, prześlizgując się, tak szybko przemyka

i że, niczym nie skrępowane, moje własne JA,
z małego dziecka mi się wyślizguje
niczym pies, obco tak, i milcząc okropnie.

Ale że ja byłem też przed stu laty
i w umierania odzieniu moi przodkowie,
spokrewnieni ze mną jak me własne włosy,

tak jedni ze mną jakoby moje własne włosy.

Terzinen über Vergänglichkeit

Noch spür' ich ihren Atem auf den Wangen:
wie kann das sein, daß diese nahen Tage
fort sind, für immer fort, und ganz vergangen?

Dies ist ein Ding, das keiner voll aussinnt,
und viel zu grauenvoll, als daß man klage:
daß alles gleitet und vorüberrinnt

und daß mein eignes Ich, durch nichts gehemmt,
herüberglitt aus einem kleinen Kind
mir wie ein Hund unheimlich stumm und fremd.

Dann: daß ich auch vor hundert Jahren war
und meine Ahnen, die im Totenhemd,
mit mir verwandt sind wie mein eignes Haar,

so eins mit mir als wie mein eignes Haar.