Morze

Żegnam się ze swoimi łzami
Tymi wielkimi i tymi całkiem małymi
Zostawiam je tu w spokoju
By się napełnuły

Zostawiam tu wszystkie moje uczucia
I pozostałe myśli
By w lodowatej wodzie
Moje smutki utonęły

Nie chcę cię zostawić
Muszę tylko coś załatwić
Kilka rzeczy jeszcze załatwić
Policzyć się z mym cierpieniem

Ale, teraz mnie zapomnij
Wspomnij moje ślady
Ja byłam, jestem, ale mnie nie ma
Ty mój umiłowany - żegnaj!

Das Meer

Ich verabschiede mich mit meinen Tränen
Mit den grossen und den ganz kleinen
Ich lasse sie hier ruhig liegen
Dass sie sich erfüllen

Ich lasse da all meine Gemüter
Und restlichen Gedanken
Dass im eiskalten Wasser
Meine Trauer versinken

Ich will Dich nicht lassen
Ich muss nur was besorgen
Einige Sachen noch erledigen
Mit meinem Leid abrechnen

Doch, vergiss mich nun
Denke an meine Spuren zurück
Ich war, ich bin, doch nicht bestehe
Du, mein Herzgeliebte - ade!

Wspomnienia

Ciekawe jak to jest być szalonym? Zamkniętym we własnym umyśle. Beznamiętnie wyjmować z szuflady wspomnień wydarzenia, które miały miejsce 5 minut temu. Układać według własnego uznania, własny scenariusz swojego życia. Własnej przeszłości i przyszłości, będąc przekonanym, że tak własnie było i będzie. Czekać na czasy dzięki którym rany zabliźnią się i nie będą dłużej prowokować moich rozdygotanych myśli. A tymczasem. W maźnięciu jednej kreski na ścianie, doszukiwać się sztuki, a ziemniaka i schab uważać za największy dar od Boga. Jak to jest nie pamiętać? Złego i dobrego. Nie taplać się w lepkim bagnie przeszłości, nie czuć nienawiści do chwil, które były piękne. Własnoręcznie spoliczkować się na wspomnienie tamtych spotkań, deszczu. Bloków, klatek schodowych, szarych chodników, tego obskurnego piękna, które inni zawsze będą traktować jako zwykły nieodłączny element codzienności. Rozszarpać mózg na kawałki, wspominając jego twarz. Tak zwyczajnie, za karę. A potem... Zapomnieć dlaczego na ścianie widnieje niebieska kreska, na policzku-czerwony ślad, a kępki rudawych włosów leżą na brudnej podłodze...

Erinnerungen

Wie ist es, verrückt zu sein? In eigenem Gehirn versteckt. Aus der Schublade der Erinnerungen nehmen gleichmütig ereignisse, die vor fünf Minuten erst erschienen. Die dann nach eigenem Willen ordnen, da Szenarium eigens Lebens, - der eigenen Vergangenheit und Zukunft mit der Überzeugung, dass es so war und wird. Auf Zeiten warten, die Wunden vernarben und nicht mehr meine zitternden Gedanken provozieren. Doch einstweinen. In einem Wand-Strich-Kritzeln eine Kunst herausfinden wollen und in Kartofeln und 'ner Kotelette eine grosse Gottesgabe sehen. Wie ist es, sich an etwas nicht erinnern? An Böse und Gute. Im klebrigen Sumpf der Vergangenheit nicht mehr krammen, jene Augenblicke nicht hassen, die schön waren. Eigenhändig geben sich Ohrfeige zu Erinnerungen jener Treffen; an Regen, Wohnbloks, Treppenhäusern, graue Fußgängerzone, jene miserable Schönheit, die anderen als unentbehrlichen Bestandteil des Alltags betrachten. Das Gehirn in Stücke zerfleischen sein Gesicht gedenkend. So einfach bei Strafe. Und dann... Ganz vergessen, weswegen an der Wand der blaue Strich zu sehen ist, die Wange rot und rötliche Haarbüschel auf dem dreckigen Fußboden liegen...